Majówka 2018 - IT

27.04.2018

Wyjeżdżamy z Warszawy o 12:00. Zatrzymaliśmy się w KFC na jedzenie o 18:30. Przekraczamy granicę polsko-czeską o 19:00, a kolejną - czesko-austriacką około 22:00. Zatrzymujemy się na parkingu na spanie o 23:30 i szybko usypiamy.

28.04.2018

Obudziliśmy się o 8:30 i chwilę później ruszyliśmy w dalszą drogę. Około 13:00 zaliczamy przełęcz, granicę austriacko-słoweńską, skocznię w Planicy i granicę słoweńsko-włoską. Nocujemy na campingu w Sirmione blisko jeziora. Wieczorem wyruszamy na miasto, w którym tak się najedliśmy, że nie mieliśmy nawet miejsca na lody.

29.04.2018

Obudziliśmy się, zjedliśmy śniadanie i ruszamy dalej. Po drodze nic specjalnego nie było, ale w końcu dojeżdżamy do Levanto, w którym zatrzymujemy się na campingu. Wyruszamy i jedziemy pociągiem do Monterosso, skąd idziemy przez góry do Vernazzy. Po drodze staliśmy w bardzo długiej kolejce do wejścia. Potem wyruszyliśmy do Corniglii, z której wróciliśmy już do Levanto. Szybko poszliśmy spać.

30.04.2018

Z bazy wyruszamy około 9:30. Z Levanto jedziemy pociągiem do Corniglii. Autobusem podjechaliśmy trochę pod górę, skąd wyruszyliśmy już na piechotę. Idziemy do Manaroli, gdzie zjedliśmy obiad. Potem pociągiem, do którego ledwo się wepchaliśmy, pojechaliśmy do Riomaggiore. Zjedliśmy lody i pojechaliśmy do Monterosso. Potem pojechaliśmy już do Levanto. Zwiedziliśmy je i wróciliśmy do bazy.

01.05.2018

Wyruszamy z Levanto o 11:40 i jedziemy autostradą około 60 km. Docieramy do Lukki, w której przez spore zamieszanie myśleliśmy, że jedziemy pod prąd. W końcu udało nam się wywalczyć miejsce parkingowe. Zwiedzamy przez ponad 3 godziny miasteczko i znowu jedziemy kilkadziesiąt kilometrów. Dojeżdżamy do Florencji, w której zostawiamy samochód na campingu i idziemy na przystanek autobusowy, aby podjechać do centrum. Czekaliśmy około godzinę na autobus. Potem pochodziliśmy trochę, obejrzeliśmy 60 minut meczu Real Madryt - Bayern Monachium, a potem wróciliśmy na przystanek. Tym razem już krócej czekaliśmy na autobus.

02.05.2018

Wyjeżdżamy Transitem z campingu i jedziemy do centrum, w którym fartem udało nam się zaparkować. Chodzimy po uliczkach. Mama kupiła sobie dość drogą torbę. Po kilku godzinach wyjeżdżamy stamtąd i jedziemy Transitem do San Gimigiano. Chodzimy trochę po uliczkach i stamtąd ruszamy już na camping do Sieny. Obejrzeliśmy mecz As Roma vs. Liverpool, podczas którego siedzieli obok nas Polacy.

03.05.2018

Obudziliśmy się o 9:00. Szybko wyjeżdżamy i zwiedzamy miasto - Sienę. Po drodze zaglądamy jeszcze do różnych, ale bardzo podobnie wyglądających miasteczek.

04.05.2018

Szybko wyjechaliśmy z parkingu o 8:00. Kierujemy się do term Saturnia. Śniadanie zjedliśmy już blisko term - kilka kilometrów drogi od miejsca docelowego. Woda była bardzo ciepła, lecz śmierdziała. Mama i Misio leżeli w wodzie, a ja i Kuba zmoczyliśmy tylko nogi. Naszym kolejnym kierunkiem są kolejne termy. Po drodze zaliczyliśmy małe miasteczko i padał przez chwilę ogromny deszcz. Do term San Filippo dojeżdżamy około 18:00. Potem jedziemy do kolejnych starych term, na których środku były lustra. Potem pojechaliśmy już na camping.

05.05.2018

Obudziliśmy się, zjedliśmy śniadanie i wyjechaliśmy z campingu. Jedziemy do kapliczki, gdzie było ogromne błoto. Potem jedziemy drogą wśród cyprysów. Następnie jedziemy do Montichiello. Znów jedziemy znaną drogą w cyprysach, gdzie były dwa duże psy. Kierujemy się do Monte Pulciano. Zjedliśmy tam lody i obiad. Potem jedziemy pochodzić po Pienzie. Po zwiedzeniu, wracamy na camping, a po drodze chcieliśmy pochodzić po San quirico d'orci, ale pogoda nie pozwoliła nam nawet na wyjście z samochodu, dlatego pojechaliśmy już prosto na camping. Kolację zjedliśmy wspólnie w Transicie.

06.05.2018

Obudziliśmy się, zjedliśmy śniadanie i wyjechaliśmy. Kierunkiem jazdy jest Arezzo. W miasteczku był targ starych rzeczy. Misio kupił grzejnik, który udało mu się wytargować. Następnie jedziemy w kierunku Wenecji. Po drodze zatrzymujemy się w miasteczku, gdzie przechodzimy się plażą. W następnym zjedliśmy pyszną pizzę. Potem jedziemy dalej - w kierunku Wenecji, lecz zatrzymujemy się po drodze na campingu. Idziemy do centrum, które jest 100-200m od bazy. Przeszliśmy się trochę plażą. W centrum nigdzie nie było meczu Barcelona-Real Madryt, więc wróciliśmy się do bazy, gdzie pograłam z Misiem w piłkarzyki. Potem poszliśmy spać.

07.05.2018

Obudziliśmy się, zjedliśmy śniadanie i wyjechaliśmy. Jedziemy do Wenecji, w której zdobywamy parking. Na parkingu mamy duże szczęście, bo pewni Niemcy dali nam dwa bilety na pływanie cały dzień łódkami, co było w naszych wcześniejszych planach. Potem dokupiliśmy jeszcze dwa i popłynęliśmy na drugą stronę Wenecji. Stamtąd popłynęliśmy na Burano, gdzie były kolorowe domki. Potem popłynęliśmy na Murano, w którym były wszędzie sklepy ze szklanymi figurkami. Stamtąd chcieliśmy popłynąć już do centrum Wenecji, lecz czekało nas jeszcze kilka przesiadek z łódki na łódkę. Po dotarciu na parking zaczęliśmy już jazdę do Warszawy. Była około 19:00. Około 23:30 zatrzymaliśmy się na parkingu w Austrii na noc.

08.05.2018

Obudziliśmy się i szybko wyjechaliśmy z parkingu. Po drodze zatrzymaliśmy się w sklepie, aby kupić coś na śniadanie, które zjedliśmy na kolejnym parkingu. Potem jechaliśmy aż do jakiejś 17:00. Zwiedziliśmy muzeum Tatry w Czechach, a potem obejrzeliśmy pobliskie muzeum starych samochodów. Zeszła nam się z tym jakaś godzina. Pojechaliśmy do Ostravy do KFC coś zjeść, ale niestety było już zamknięte, więc wyruszyliśmy dalej. Jedziemy do kolejnego KFC, ale tym razem już w Polsce. Granicę przekraczamy o 18:20. W końcu udaje nam się zjeść cokolwiek. Potem pojechaliśmy już prosto do domu, do którego dotarliśmy mniej więcej o 23:30.