Majówka 2022 - HU i CZ

29 kwietnia, piątek

Po trzech najlepszych lekcjach (matma, fizyka i WF) ruszamy Jaguarem z przyczepą na pierwszą majówkę niestety bez Notona. Zabieramy mamę spod pracy i wstępnie kierujemy się w stronę Budapesztu. O 21 przekraczamy granicę ze Słowacją i niedaleko za granicą stajemy na campingu nad jeziorem Orava w miasteczku Nàmestovo.

30 kwietnia, sobota

Z uwagi na liczbę ludzi, która może być w sobotę w okolicach Budapesztu, zostajemy jeden dzień na campingu i zwiedzamy pobliskie wioski i zamek Oravsky Hrad. Przed wejściem ktoś chodził na dosyć wysoko zawieszonej linie. Po drodze oglądamy stary, drewniany kościół, a potem zaglądamy jeszcze na cmentarz żydowski niedaleko naszego campingu.

1 maja, niedziela

Z rana, o 10, ruszamy już do Budapesztu. Po drodze oglądamy wpisane na listę UNESCO malownicze miasteczko Vlkolínec. Następnie kierujemy się na camping w centrum Budapesztu. Rozkładamy się i rozpoczynamy zwiedzanie od przejazdu starym tramwajem. Zaliczamy główne punkty, w tym parlament Országház, Bazylikę Świętego Stefana i spacerujemy po uliczkach.

2 maja, poniedziałek

Kontynuujemy zwiedzanie. Na początku zaliczamy Wielką Halę Targową. Potem po przejściu przez Most Liberty (Szabadság hid) oglądamy termy Gellerta. Następnie jedziemy tramwajem do kolejki Siklo, żeby wjechać na Wzgórze Zamkowe, z którego schodziliśmy pieszo, zaliczając po drodze różne punkty, np. Zamek Królewski, Kościół Świętego Macieja, labirynt Drakuli i lody. Poszliśmy również na miejsce, z którego najlepiej widać Parlament, czyli po drugiej stronie rzeki. Stamtąd skierowaliśmy się na Wyspę Małgorzaty, gdzie załapaliśmy się na muzyczny pokaz z fontannami w roli głównej. Później weszliśmy do pub'u w zrujnowanej kamienicy (Simpla Kert), w którym każda sala jest urządzona w dziwaczny sposób, np. jako kanapa służył przepołowiony Trabant. Na zakończenie, obejrzeliśmy Wielką Synagogę. Niestety na wejście do środka było już za późno, więc musieliśmy się zadowolić obejrzeniem jej tylko z zewnątrz.

3 maja, wtorek

Jedziemy około 20 km od campingu na tor Formuły 1 - Hungaroring. Niestety z powodu odbywającej się zamkniętej imprezy, nie mogliśmy na niego wejść. Stamtąd jedziemy do Muzeum kolejnictwa (Magyar Vasuttorteneti Park). Było w nim wiele starych parowozów, do których można było zajrzeć i obejrzeć jak wyglądają w środku. Udało nam się przejechać mini kolejką i obejrzeć makietę kolejek. Po tym pojechaliśmy jeszcze na Pchli targ (Ecseri Bolhapiac) z różnymi, starymi gratami, ale większość stoisk była już zamknięta, a z tych co zostały, nie upatrzyliśmy niczego interesującego. Stamtąd jedziemy nad Balaton! Zatrzymujemy się na campingu w miejscowości Badacsony. Wieczorem objeżdżamy kilka pobliskich wiosek, a w jednej z nich jemy obiad.

4 maja, środa

Rano odpoczywamy - gramy w kości. Dopiero po południu ruszamy z campingu i eksplorujemy kolejne wioski. Na każdej jest peron i śmigają pociągi.

5 maja, czwartek

Po śniadaniu rozpoczynamy misję - objechać Balaton. Z powodu wypadku musimy na początkowym odcinku trochę zmienić trasę, czego skutkiem był przejazd polnymi drogami - prawie jak na rajdzie. Zatrzymujemy się w prawie każdej wiosce, w której jest molo. Z grubsza wszystkie wyglądają podobnie - 3 drogi na krzyż, peron i molo, przy którym leżą lub pływają ogromne, ale zdechłe, ryby. Największa z miejscowości to Siofok, w którym już dało się trochę dłużej pospacerować, zjeść obiad, a nawet znaleźć czynną pocztę. Stamtąd jedziemy na prom z Szántód do Tihany, w którym też było parę ulic na krzyż i widok z góry na Balaton.

6 maja, piątek

Ruszamy znad Balatonu w stronę Pragi. Po drodze zaliczamy atrakcję - jaskinię w Tapolca, po której pływaliśmy łódką. Stajemy na pierwszym campingu na wyspie w Pradze, bo drugi - bliższy przystanku łódki - był już zamknięty. Zostawiamy przyczepę i podjeżdżamy Jaguarem pod górę Petrín. Wjeżdżamy na nią kolejką, podziwiając widok z góry na miasto. Po wjeździe oglądamy wieżę Petrín i zaczynamy schodzić z góry w kierunku Mostu Karola. Po drodze przechodzimy obok ściany Johna Lennona, która niestety już jest mocno zamazana. Następnie przechodzimy przez Most Karola i spacerujemy uliczkami bez żadnego konkretnego celu. Podjeżdżamy tramwajem do samochodu i wracamy na camping.

7 maja, sobota

Z samego rana zmieniamy camping - na ten bliższy przystanku łódki. Po śniadaniu przeprawiamy się na drugą stronę rzeki Wełtawa (Vltava). Wchodzimy na górę Wyšehrad, na której zaliczamy Bazylikę św. Piotra i Pawła oraz cmentarz Wyszehradzki, na którym pochowani są znane osoby z Czech. Następnie schodzimy z góry i podjeżdżamy tramwajem pod Tańczący dom. Stamtąd, w drodze na Stare Miasto, oglądamy wiszącego Zygmunta Freuda. Na Starówce załapujemy się równo o 12:00 na bicie dzwonów. Następnie metrem zmierzamy pod Muzeum Narodowe, obok którego jest bar, w którym można zamówić piwo, które dojeżdża do stolika kolejką. Niestety w czasie gdy my byliśmy, coś nie funkcjonowało prawidłowo i dostaliśmy nasze trunki normalnie - na tacy. Na szczęście udało nam się chociaż odstawić do przejeżdżającej kolejki kufle, które pojechały dalej przez cały bar. Potem spacerujemy trochę bez celu - trafiamy w końcu na most Karola, z którego poszliśmy znowu pod ścianę Johna Lennona, żeby zobaczyć ją za dnia, a nie po ciemku. Stamtąd zmierzamy już pod przystanek Vyton i przepływamy z powrotem na naszą wyspę. Wieczorem, oglądamy jeszcze kwalifikacje do jutrzejszego wyścigu F1 w Miami, które wygrał Charles Leclerc.

8 maja, niedziela

Z rana, tradycyjnie płyniemy łódką na drugą stronę. Idziemy pod Zamek Królewski. Żeby wejść na obszary na około niego, musieliśmy zostać przetrzepani, czy nie mamy jakiś przedmiotów, które mogłyby zostać użyte w złych intencjach. Przy Zamku znajduje się Katedra św. Wita, do której można było wejść i obejrzeć jak wygląda w środku. Po zaliczeniu atrakcji z tej strony, przeszliśmy na górę Petrín, na której tym razem weszliśmy na samą górę wieży, z której był widok na każdą stronę Pragi. Kilka kroków dalej, był Lustrzany Labirynt, którego przejście nie stanowiło żadnego problemu, ale za to wielki ubaw. W dalszej części znajdowały się powyginane lustra, zniekształcające nas na bardzo nienaturalne kształty. Stamtąd zeszliśmy pod Senat, obok którego były dziwne sople oraz ogród, w którym były różne zwierzęta. Po obiedzie i zaliczeniu wyspy pod jednym z mostów, idziemy pod kolejkę na Petrín, żeby przejechać się jeszcze gdy jest widno. Z góry schodzimy już w kierunku naszego przystanku wodnego - po drodze przechodzimy przez most kolejowy Legii. Po przepłynięciu czeka nas jeszcze, jedna atrakcja na campingu w przyczepie - wyścig F1 w Miami, który wygrał Max Verstappen.

9 maja, poniedziałek

Niestety to już ostatni dzień wyjazdu - musimy wracać do Warszawy. Mamy do przejechania około 700 km. Ruszamy około 10, a po drodze skręcamy do sklepu z koralikami Preciosa w Zasadzie, gdzie trzeba było dojechać przez wsie polnymi drogami. Stamtąd jedziemy już prosto do domu.